Na nowo zaczynam haftować moje stare hafty rozpoczęte jakiś czas temu, bo postanowiłam, że muszę dokończyć to co zaczęłam i dopiero zabrać się za następną rzecz, cokolwiek miałoby to być, kolejny haft albo jeszcze coś innego.
Wspomniane dwa hafty to:
1. Maryje z Dzieciątkiem na czarnej Aidzie, o przygotowaniach do którego pisałam tutaj.
2. Jednokolorowy "Dom nad rzeką" ("Ogród")
Zadania wykonuję jednocześnie !!! ;)
Maryję - będę ją wyszywać wieczorem jak tylko ogarnę wszystko w domu i uśpię moją Naduśkę. Drugi haft mam zamiar wyszywać w ciągu dnia. Moje warunki pracy pozwalaja mi na wyciągnięcie igły, nitki i postawieniu chociaż paru krzyżyków w ciągu dnia.
I mój ambitny plan jest skończyć oba obrazki zanim pojadę do Polski pod koniec marca. Oby się udało.
Moje postępy prezentuję poniżej.
Maryja z Dzieciątkiem Poniedziałek 26 stycznia:
Maryja z Dzieciątkiem Piątek 30 stycznia:
Dom nad rzeką Poniedziałek 26 stycznia:
Dom nad rzeką Piątek 30 stycznia:
Co do drugiej części tytułu moje posta, jak pomyślę sobię ile jeszcze tła przede mną to mam wrażenie, że nie widać końca mojego haftowania, i że nie wyrobię się do wyznaczonej daty. Do tego moja igła... Ja nią wyhaftowałam chyba już ze trzy obrazy. Jej stan sami możecie ocenić...